Pamięć o Rzezi Wołyńskiej – rany historii nadal nie zagojone
Żyjący dziedzice ofiar ukraińskich nacjonalistów na pograniczu Polski wyrażają swoje uczucia w prostych słowach: „przebaczyć, ale nie zapomnieć”. W rocznicę Krwawej Niedzieli, punktu kulminacyjnego Rzezi Wołyńskiej, powraca pytanie o konieczność pojednania i odpowiedzialności za tę tragiczną stronę historii dwóch narodów.
Stanisław Zaleszczak, mieszkaniec województwa lwowskiego do końca II Wojny Światowej, pamięta jak jako dziewięciolatek musiał uciekać ze swoją rodziną z rodzinnej wsi. Widział już na horyzoncie płonące budynki podpalane przez ukraińskich nacjonalistów we wsi obok.
W Żarach, gdzie po wojnie osiedlili się ci, którzy zdołali uniknąć śmierci, wspomnienie o Rzezi Wołyńskiej jest szczególnie bolesne. Potomkowie ofiar tego zbrodniczego aktu na Kresach Wschodnich nie mogą pogodzić się z tym, że sprawcy nie zostali rozliczeni. Co roku, w rocznicę ludobójstwa, przypominają o tej niewyjaśnionej stronie historii.
Dla tych, którzy byli naocznymi świadkami mordów, nadal pozostaje pytanie o przyczyny tego ludobójstwa. Znali oni swoich oprawców – przez lata żyli w pojednaniu. Wszystko zmieniło się jednak w jednym momencie, kiedy iskra nienawiści zapaliła płomień mordów.
Obecnie rodziny ofiar z Kresów Wschodnich mają za sąsiadów Ukraińców, którzy musieli uciekać przed wojną. Żyją oni obok siebie w pokoju, podobnie jak ich przodkowie. Niemniej jednak, oczekują symbolicznego gestu od ukraińskich władz, który mógłby pomóc w leczeniu starych ran.