Makabryczne odkrycie żarskiego płetwonurka
Odnalazł się mężczyzna zaginiony 17 lat temu
Takich odkryć nie dokonuje się codziennie, niemniej to konkretne sprawia, że aż ciarki przechodzą po plecach. Płetwonurek z Żar odnalazł bowiem na dnie Odry auto, które zaginęło 17 lat temu. W środku znajdowało się ciało mężczyzny, który również wówczas zaginął. Odkrycie to wzbudziło nie lada sensację, nie tylko w naszym regionie, ale także w mediach ogólnopolskich. Jak w ogóle doszło do odkopania tej sprawy sprzed wielu lat, gdzie wydawało się, że tajemnica już nigdy nie zostanie wyjaśniona?
Cel poszukiwań był inny
Pan Marcel Korkuś pochodzi z Żar. Jest on profesjonalnym płetwonurkiem, który również uprawia tę dziedzinę sportu w sposób wyczynowy i ekstremalny. Na swoim koncie posiada niebagatelne osiągnięcia z tej dziedziny, jest również instruktorem. Gdyby tego było mało sprawuje on funkcję biegłego sądowego, wyspecjalizowanego do prowadzenia poszukiwań podwodnych. Ostatnio miał on za zadanie odnaleźć w Odrze samochód, który zaginął w 2017 roku.
Udawszy się na miejsce Marcel Korkuś postanowił w pierwszej kolejności sprawdzić z brzegu, czy jest szansa na odnalezienie zaginionego pojazdu. W tym celu wykorzystał pomiar sonarem, według którego na dnie rzeki faktycznie miał się znajdować wrak samochodu. Płetwonurek wobec powyższego postanowił spuścić na dno kamerę, jednak początkowo widoczność była nikła. Zszedł więc pod wodę, lecz nie mógł dotrzeć do wraku z powodu niedostatecznych zapasów tlenu. Powrócił w to miejsce po paru dniach. Tym razem już udało mu się dokonać odkrycia. Odkrycia, które było zgoła innego od tego, którego dokonać się spodziewał.
Niespodziewane odkrycie
Marcel Korkuś zauważył, że wrak samochodu pokryty jest w dużej części małżami. Dostrzegł także fragment materiału, przypominający ludzki sweter. Po wynurzeniu się na powierzchnię poinformował o wszystkim policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze wraz ze strażą pożarną wydobyli wrak, w którym faktycznie znajdowały się szczątki, należące do człowieka. Jak się potem okazało, odnaleziony samochód to opel, który zaginął w 2005 roku.
Sprawa zaginięcia sprzed lat
Marcin Sakowicz, który w 2005 roku miał 25 lat pewnego dnia wsiadł do opla i odjechał. Osoby mu bliskie mówiły wówczas, że miał on udać się do banku, a następnie na kurs operatora wózka widłowego. Niestety, Marcin Sakowicz nie wrócił nigdy do domu. Policja podejrzewa, że odnalezione ciało to być może Marcin Sakowicz. Potwierdzić to muszą badania DNA.